środa, 25 lutego 2015

03.Atak Skippera

Lwiątka miały już trzy tygodnie.Tego dnia trojaczki pokłóciły się o mleku i Skipper się o mleku i Skipper się zdenerwował.Przez jego chore serce zaczął się trząść i zemdlał.Kovu natychmiast pobiegł do Rafikiego tak szybko jak umiał i sprowadził go na Lwią skałę.Mandryl wziął księcia w ręce,wlał mu do pyszczka jakiś płyn i powiedział,że zabierze go do siebie na parę dni.
- Zrobię co mogę ale może... - tu Rafiki się zaciął...
- Nie dokańczaj - poprosił Kovu - Wiemy co chciałeś powiedzieć - Rafiki tylko skinął głową i zabrał księcia do siebie.
(Kovu - czerwone,Kiara - niebieskie)
                                                     On umrze droga Kiaro.To moja wina jest.
                                                        Nieprawda on nie umrze.To nie twoja wina tylko nasza wspólna.
                                                         Zostanie tylko Kimba.Bo White też odejdzie.
                                                      Bądź dobrej myśli Kovu!
                                                       Nie będę i nie chcę!

5 komentarzy:

  1. Biedny Skipperek.
    Cudny rozdział.
    White, żyj jak najdłużej!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. White ma żyć,to rozkaz. heh. Nie no niech White jakimś boskim cudem wyzdrowieje.A po za tym notka super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy rozdział i kiedy nowa notka czekam i czekam i nie ma . Mam na dzieje ze Skipper nie umrze i White też . A i fajna piosenka . Tylko w drugiej linijce gdzie zaczyna śpiewać Kiara był coś zmieniła : Proszę nie myśl tak . Nie umrze . Jakby co to się nie obrażaj . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Skipper nie umiera! Whita nie lubię, ale byłoby mi go szkoda. troszeczkę. a właściwie to chcę, żemy White umarł. Wydaje mi się jakiś taki dziwny i jego imię tteż jest dziwnie. taka ciekawostka, Kimba to przekleństwo w suahili.

    OdpowiedzUsuń